Wygląda na to, że Leica ma zamiar zaprezentować aparat cyfrowy, który wraca do podstaw i nie ma nawet wbudowanego dalmierza. I podobnie jak tradycyjne aparaty filmowe, ma nawet dźwignię korby do ponownego napinania migawki.
Mówi się, że Leica M10-D zostanie zaprezentowana 24 października na corocznej wystawie PhotoPlus Expo w Nowym Jorku. Zdjęcia nowego aparatu po raz pierwszy wyciekły z japońskiego serwisu plotkarskiego Nokishita.
Aparat cyfrowy bez wbudowanego wyświetlacza LCD do przeglądania zdjęć może wydawać się szalony - ale w przeszłości Leica sprzedała się z powodzeniem dwa razy. Pierwszym była Leica Edition M 60, która została zaprezentowana w 2014 roku z okazji 60. urodzin niemieckiego producenta; tylko 600 z nich zostało wyprodukowanych w tej limitowanej edycji. Następnie w 2016 roku pojawiła się pełna produkcja Leica M-D, która nie jest już dostępna.
Podobno Leica M10-D przenosi tę koncepcję na nowy poziom. Zdjęcia opublikowane przez Nokishita wyraźnie pokazują dodanie czegoś, co wygląda jak dźwignia przesuwu filmu - co, jak wywnioskował twitterverse, może być tam tylko do ręcznego ustawiania migawki tego dalmierza.
Dalsze modyfikacje koncepcji umożliwiają oglądanie obrazów w ruchu - i bez ładowania ich do komputera - co znacznie ułatwia korzystanie z nich. Po pierwsze, aparat wydaje się być kompatybilny z opcjonalnym elektronicznym wizjerem Visoflex (Typ 020), który jest już sprzedawany jako akcesorium dla innych modeli dalmierzy Leica. Po drugie, wydaje się, że M10-D oferuje kompatybilność z Wi-Fi - dzięki czemu będziesz mógł przesyłać swoje zdjęcia do telefonu komórkowego lub tabletu za pomocą aplikacji Leica FOTOS, która została niedawno wydana na Photokinie.
Leica słynie z robienia niezwykłych aparatów… już teraz produkuje aparat cyfrowy, który robi tylko czarno-białe zdjęcia (Leica Monochrom), a ostatnio ujawnił wersję khaki Leiki Q.
Domyślamy się, że ten aparat będzie sprzedawany w podobnej cenie, co niedawno wydana Leica M10-P, która kosztuje 6500 GBP / 7995 USD - obiektyw z mocowaniem M jest oczywiście dodatkowy.
Recenzja Leica M10-P