10 aparatów cyfrowych, o których zapomniałem

Spisie treści:

Anonim

Rynek aparatów fotograficznych bywa okrutnym miejscem. Czasami gatunek, na który w pełni zasługuje, zostaje przedwcześnie potrącony, gdy nie zasługiwał na to, a czasami otrzymujemy dziwnego ewolucyjnego dziwaka, którego karmimy przez chwilę z dobroci, ale wolelibyśmy, aby odszedł. (Jak ta raczej nieprzydatna metafora.)

Oto krótka wycieczka po niektórych aparatach, o których zapomniałem. Podzieliliśmy ich na dwie grupy: odważnych, ale genialnych, którym się nie udało, oraz szalonych kludgebuckets, które nie były od samego początku. Nie krępuj się uronić łzy lub chichotać w odpowiednim czasie.

Dobra

1. Nikon CoolPix 990 (2000)

Dzisiejsze ekrany odchylane są tylko bladym echem tego arcydzieła designu. Był to aparat złożony z dwóch połówek wielkości pięści połączonych solidnym centralnym trzpieniem, z ekranem i elementami sterującymi po jednej stronie oraz obiektywem, lampą błyskową i wizjerem po drugiej. To wtedy projektanci aparatów zdali sobie sprawę, że aparaty cyfrowe nie muszą charakteryzować się takimi samymi kompromisami projektowymi, jak aparaty na kliszę, iw rezultacie stworzyli coś genialnego. Trudno opisać, jak intuicyjny i satysfakcjonujący był ten aparat.

2. Sony Cyber-shot R1 (2005)

Tak właśnie powinien wyglądać aparat mostkowy. Pierwsza próba Sony z obiektywem stałoogniskowym z dużą matrycą była o wiele lepsza, niż ktokolwiek wtedy rozumiał. Dostałeś obiektyw Zeiss 24-120 mm f / 2.8-4.8, 10-megapikselowy czujnik APS-C, bezlusterkową konstrukcję, zanim ktokolwiek zorientował się, co to jest i odchylany odchylany ekran na górze - dziwne, ale skuteczne. Czy nie kupilibyście dzisiaj nowoczesnego czujnika, lepszego wizjera elektronicznego i najnowszej technologii AF firmy Sony?

3. Olympus E-400 (2006)

To było Cztery Trzecie przed Mikro. Teraz łatwo o tym zapomnieć, ale Olympus stworzył kilka całkiem zgrabnych lustrzanek cyfrowych typu Cztery Trzecie, zanim zdecydował się na sprytny, strategiczny przełącznik bezlusterkowy. Więc co było nie tak z tą małą lustrzanką cyfrową? Nic. Gdyby Olympus włożył gniazdo kart SD i dzisiejszy czujnik 20 MP, byłby tak samo czarujący, władczy i skuteczny jak wtedy. Wyobraź sobie Olympus E-M5 Mark III z grubszym, bardziej chrupiącym korpusem i wizjerem optycznym.

4. Nikon 1 AW1 (2013)

Ile wstrząsoodpornych, podwodnych bezlusterkowców z wymiennymi obiektywami potrafisz dziś wymienić? Żaden. Dokładnie. Seria aparatów bezlusterkowych Nikon 1 dostała surową ofertę od dość wąskiej prasy fotograficznej, która nie była pod wrażeniem 1-calowego czujnika (tak, ten sam format zachwyca się teraz w kompaktowych aparatach klasy premium), a niezwykły Nikon 1 AW1 ma najgorszą ofertę ze wszystkich. Oto zwykły bezlusterkowy aparat ze zwykłymi obiektywami Nikon (i dwoma dostosowanymi obiektywami wodoodpornymi), który był tak wytrzymały, jak większość kamer sportowych i aparatów podwodnych. Wyobraź sobie nowoczesną wersję z sensorem 20 MP i 4K.

5. Samsung NX1 (2014)

Aparat z przyszłości, kiedy przyszłość była jeszcze trochę za daleko. OK, trzymaj się mocno. Masz 28-megapikselowy czujnik APS-C z podświetleniem, który nadal byłby drugą najwyższą obecnie rozdzielczością APS-C, 15 klatek na sekundę w trybie zdjęć seryjnych, 209-punktowy hybrydowy system AF obejmujący 90% kadru i wideo 4K UHD z prędkością do 30p ( C4K przy 24p) z wyjściem 4: 2: 2 przez HDMI. To było w 2014. 2014! Przed rezygnacją Samsung rozpoczął również tworzenie odpowiedniej linii obiektywów profesjonalnych. Świat (kamery) może być okrutnym miejscem.

Źli

6. Olympus E-10 (2000)

Nigdy w dziedzinie fotografii cyfrowej aparat tej wielkości nie miał tak małego czujnika (o tak, Nikon P1000). Było to z czasów, gdy 2/3-calowy czujnik wydawał się przyzwoitym rozmiarem, a niedrogie aparaty z dużą matrycą były tylko odległym marzeniem. E-10 faktycznie miał wtedy pewien sens techniczny i finansowy. Prawdopodobnie. Dziś jednak trudno zrozumieć, dlaczego tak malutki czujnik potrzebował tak dużego obiektywu. Prawdopodobnie mógłbyś żyć z rozdzielczością 4 MP, ale apetyt E-10 na baterie AA (cztery na raz) był gwałtowny.

7. Kodak DCS Pro 14n i Pro SLR / c (2003/2004)

Nie mogliśmy się doczekać, kiedy otrzymamy nasze próbki, a potem nie mogliśmy się doczekać, aby je oddać. Te aparaty wyglądały niesamowicie. Trzeba przyznać, że były to wycenione dla profesjonalistów, ale nadal były to pierwsze na rynku lustrzanki cyfrowe z pełną klatką, produkowane wspólnie przez niektóre z największych marek w branży. Nikon-mount Pro 14n używał korpusu Nikon, a Canon-mount Pro SLR / c używał korpusu Sigma. Wypróbowaliśmy tylko DCS Pro 14n i był on tak nękany problemami z jakością obrazu (nasz zmieniał kolor z zielonego na purpurowy w całym kadrze), że nie byliśmy zaskoczeni, gdy aparaty zostały wycofane w 2005 roku. Nie był to szczęśliwy czas dla każdy zaangażowany.

8. Pentax Q (2011)

Najgorszy pomysł w historii, świetnie wykonany. Tak więc dobrym pomysłem może być umieszczenie dużego sensora w tanim i prostym aparacie (wyobraź sobie nowoczesny odpowiednik pięknego 35 mm Olympus Trip). Więc teraz wyobraź sobie, że robisz odwrotnie. Jeśli myślałeś, że Nikon umieszczając 1-calowy czujnik w swoich pierwszych bezlusterkowcach jest wątpliwym osądem, to jest to poza skalą. System Pentax Q mógłby się podobać jako zabawka lub eksponat w szafce z ciekawostkami, ale czy faktycznie zrobiłbyś z nim jakieś zdjęcia?

9. Lytro Illum (2014)

Nadal chcemy nazywać to ilium, ale to nie w porządku. Illum był kamerą `` pola świetlnego '', która uchwyciła obiekty w trójwymiarowej przestrzeni, co prawda pod stosunkowo niewielkim kątem, dzięki czemu można było patrzeć na swoje obiekty pod różnymi kątami po zrobieniu zdjęcia, a nawet tworzyć krótkie filmy obiekty z bliska. Głównym problemem było to, że nikt nie rozumiał tego, czego nikt nie rozumiał, jeśli chodzi o coś, czego nie chcieliby robić. Przynajmniej sam aparat był zarówno (a) raczej fajny, jak i (b) raczej sprytny.

10. Sony QX1 (2014)

Tak się dzieje, gdy myślisz, że tak daleko od pudełka, że ​​tracisz pudełko. Sony musiało pomyśleć, zakładamy, że użytkownicy smartfonów chcą lepszego aparatu, więc dlaczego nie zrobić przypinanego aparatu z większym czujnikiem i obiektywem zmiennoogniskowym, a następnie dlaczego nie zrobić go odłączalnego, aby można było go używać niezależnie przez Wi -Fi? Tak więc skończyło się jako kamera Wi-Fi ze stałym obiektywem bez wizjera na rynku pełnym aparatów z wymiennymi obiektywami Z wizjerem. To też miało Wi-Fi.

Więcej rzeczy do przeczytania:

• Pomysły na fotografię domową
• Najlepsze aparaty dla początkujących
• Najlepsze kamery szpiegowskie