Więcej niż wielorybnictwo i izolacja: zapierające dech w piersiach widoki na Wyspy Owcze

„Nie mogę sobie wyobrazić, jak by to było mieszkać na środku Oceanu Atlantyckiego na wyspie, na której można przejść z jednej strony na drugą w zaledwie 15 minut” - mówi Kevin Faingnaert, wyjaśniając swoją fascynację niezwykłą społeczności. Zdziwienie sprawiło, że w lutym zeszłego roku spędził na zimnych, pięknych i odległych Wyspach Owczych, gdzie spędził miesiąc fotografując ludzi, których spotkał i miejsca, które tam odwiedził. Powstała w ten sposób seria „Føroyar” zdobyła nagrodę Zeiss Photography Award „Seeing Beyond” w konkursie Sony World Photography Awards i zajęła pierwsze miejsce na wystawie w londyńskim Somerset House.

Młody Belg pracuje na pełny etat jako fotograf dopiero od dwóch lat, poświęcając wiele czasu na osobiste projekty, aby zbudować swoje portfolio. Nie mając wykształcenia artystycznego ani fotograficznego, Faingnaert kupił swój pierwszy aparat, aby nagrywać swoich przyjaciół wykonujących sztuczki na deskorolce, gdy był nastolatkiem i od tego czasu fotografuje. Po pięciu latach pracy jako asystent szkolny rzucił pracę, a dwa dni później poświęcił się fotografii. „Zawsze marzyłem o tym, by zarabiać na życie z fotografii, ale pomyślałem, że będzie to zbyt trudne lub niemożliwe. Potem pomyślałem: „Spróbuję” i zacząłem fotografować od rana do wieczora ”.

Od tego czasu widać jego oddanie fotografii zawodowej. Projekty obejmują dyskretnie zaniżone obrazy nakręcone w hiszpańskiej eko-społeczności o nazwie Matavenero; pięknie wolna praca w podróży z Boliwii i Peru do Portugalii; prawie poetyckie fotografie bangerów w domu w Belgii; i dziwnie spokojne portrety zapaśników rodem z kreskówek. Jego najnowsze prace, „Føroyar” i „St Olaf’s Wake”, przedstawiają portrety Wysp Owczych i ich mieszkańców.

Jego pierwsza wizyta na wyspach odbyła się niemal dzięki umieszczeniu szpilki w kuli ziemskiej. „Nudziłem się w Belgii. Był styczeń i nie miałem żadnych planów - nie miałem projektu. Pomyślałem, że może po prostu odejdę, żeby spróbować znaleźć coś podczas podróży. Szukałem wysp, ale nie chciałem jechać na drugą stronę świata. Wskazałem na mapę i znalazłem Wyspy Owcze, o których nigdy nie słyszałem ”. Kilka dni później wylądował w Vágar. „Nigdy wcześniej nie byłam na wyspie. Wszystko w internecie o Wyspach Owczych dotyczyło wielorybnictwa i pomyślałem: „Musi być w tym coś więcej”.

Archipelag 18 wulkanicznych wysp, w połowie drogi między Islandią a Norwegią, liczy około 50 000 ludzi, z których wielu mieszka w małych, rozległych wioskach w tradycyjnych domach pokrytych darnią. Podejście Faingnaert polegało po prostu na udaniu się tam, aby zobaczyć, co się pojawi. Przybył z plecakiem i Canonem 5D i aby zbliżyć się do ludzi i ich domów, surfował na kanapie, zatrzymując się u mieszkańców Wysp Owczych, podróżując od wioski do wioski, budując poczucie tego miejsca. „Przez kilka pierwszych dni przebywałem w wiosce z facetem i on kogoś znał, a kiedy pojechałem do jego wioski, on też kogoś znał. To było jak reakcja łańcuchowa, mogłem zostać wszędzie, głównie dzięki znajomościom i rodzinom. Każdy zna kogoś z innej wioski. Poznawałem ludzi, zabierali mnie na imprezy, do barów, na mięso wieloryba i tym podobne. Na wyspach nie ma wielu autobusów, więc cały czas jeździłem autostopem, co było również świetnym sposobem na poznanie ludzi ”.

Chropowata wychodnia w turkusowym morzu, jaskrawo pomalowane drewniane budynki na tle wysokich pokrytych śniegiem gór, strome zbocza i głęboka, ciemna woda dzikiego Atlantyku przedstawiają wyspy Faingnaert. Niemal czuć, jak wiatr smagający deszczem smaga się po twarzy, i słychać wołanie mew. „Chcę pokazać, jak wygląda życie w bardziej odizolowanych i odległych wioskach na Ziemi. Zawsze szukam ludzi, którzy mają niezwykłe życie, coś, co ich łączy ”. Widzimy mężczyzn w kraciastych koszulach i brodach, schludnie ubranego mężczyznę w odosobnionym kościele i burzaka, związanego sznurkiem do paczek i przypiętego do czegoś, co wygląda jak grudka plasteliny w kształcie małego głazu, czekająca na wypchanie. W pewnym sensie wizja Faingnaert może wydawać się ponurym portretem odizolowanego życia, ale duch pracy taki nie jest. „Føroyar” dotyczy małych wiosek, w których mieszka tylko 20 osób, i ludzi, którzy tam mieszkają. Nie chodzi o to, że żyją w całkowitej samotności lub w prymitywny sposób, ponieważ wyspy są bardzo dobrze połączone - między wyspami jest prom dla helikopterów. Jeśli jesteś mieszkańcem Wysp Owczych, możesz dostać się helikopterem w tej samej cenie co autobus, to jest tak tanie. Są pełne miejscowych ludzi ze swoimi artykułami spożywczymi, jakby to była najbardziej normalna rzecz na Ziemi. A potem wyskakują i idą do swoich wiosek ”.

Obrazy Faingnaert ukazują oszczędność, minimalistyczną dbałość o szczegóły i przemyślaną paletę kolorów, która odzwierciedla smagane wiatrem Wyspy Owcze. To nie jest przypadek. Zainspirowany amerykańskimi mistrzami, takimi jak Sternfeld i Soth, Faingnaert rozważa ogólną estetykę i rygorystyczną edycję, która ma zasadnicze znaczenie dla wpływu jego pracy. „Dużo czasu poświęcam na wybieranie moich zdjęć. Ostatecznie jest to dla mnie najważniejsze - nie poświęcam dużo czasu na edycję lub poprawianie kolorów, większość czasu spędzam na wybieraniu odpowiednich zdjęć i ustawianiu ich we właściwej kolejności. Dla mnie zdjęcia też muszą dobrze wyglądać. Pierwszą rzeczą, którą widzisz, gdy patrzysz na zdjęcie, są kolory, linie i kompozycja, a potem chcesz poznać historię. Czasami trzeba być surowym dla siebie, zobaczyć, które zdjęcia są najlepsze, a całą resztę należy wyrzucić ”.

Spośród wielu, wielu zdjęć zrobionych podczas miesięcznej podróży, Faingnaert daje nam tylko 24 ostateczne zdjęcia - tylko te, które przekazują właściwe odczucia. Nie ma żadnych obcych obrazów, żadnego nieistotnego szumu. „Lubię, gdy moje zdjęcia są naprawdę proste. Muszą być bardzo ciche. Czuję, że więcej mogę wyjaśnić obrazami niż słowami. Przeważnie, gdy mówię za dużo, moja praca staje się gorsza, wiesz o co mi chodzi? Kiedy próbuję wyjaśnić portret lub fotografię, nie brzmi to tak dobrze w słowach ”. Jego praca jest opowiadaniem do epickiej powieści Sotha; podaje nam oszczędne wyrażenia, każda twarz ma zasadniczy charakter, a każdy szczegół subtelny wgląd. „Robię zdjęcia w ruchu, przeważnie mam pomysł, a potem się zmieniam; Widzę róg i tam robię zdjęcie, albo coś się dzieje, a potem to widzę i fotografuję od razu, bo jak długo zwlekam, to minie ”.

Faingnaert fotografuje po prostu z hojnym zainteresowaniem światem i jego mieszkańcami, a jego niedawne zwycięstwo będzie prawdopodobnie pierwszym z wielu. Jego kolejny projekt, który zostanie nakręcony nowymi obiektywami Zeiss, jest planowany na lato i obejmuje kolejną spokojną przygodę z odległą społecznością prowadzącą niezwykły styl życia. Nie może się doczekać, jak mówi: „Znowu czuję się jak dziecko, odkrywając świat”.

Więcej na: Kevinfaingnaert.com i Worldphoto.org

© Wszystkie zdjęcia Kevin Faingnaert

Interesujące artykuły...